Sylwia Grzeszczak i Liber ogłosili rozstanie
20 września Sylwia Grzeszczak i Marcin „Liber” Piotrowski dość niespodziewanie opublikowali w mediach społecznościowych wspólne oświadczenie, w którym poinformowali fanów, że podjęli decyzję o zakończeniu swojego trwającego od 2014 roku małżeństwa. W komunikacie, który dla wielu okazał się sporym szokiem, wokalistka i raper ujawnili, że nie żyją razem już od pewnego czasu.
Decyzję o rozstaniu podjęliśmy już jakiś czas temu. Przyjaźnimy i szanujemy się! Nadal pomagamy sobie w pracy i wychodzimy wspólnie na scenę, tak jak to miało ostatnio miejsce podczas festiwalu w Sopocie! Przeżyliśmy razem wiele szczęśliwych lat – zapewnili.
Jednocześnie 34-latka i 42-latek podkreślili, że zależy im na pozostaniu w dobrych relacjach przede wszystkim ze względu na ich prawie 8-letnią już córkę Bognę.
Jesteśmy rodzicami, mamy najwspanialszy skarb w życiu! Ukochaną i najważniejszą dla nas Bognę. To dla niej chcemy być najlepszą wersją siebie – zadeklarowali byli już partnerzy.
Specjalista od mowy ciała o zachowaniu Libera
Sylwia po rozstaniu zaczęła poświęcać się rozwijaniu nowej pasji – lotnictwu. Jak przyznała, marzy o zrobieniu kursu i licencji pilota. Liber natomiast w ostatnimi czasy skupia się na kontynuowaniu kariery – w sobotę wraz z Mezem wystąpił na „Roztańczonym PGE Narodowym”. Tego wieczoru wiele par oczu było zwróconych właśnie ku Piotrowskiemu. Wkrótce jeden z portali postanowił nawet skontaktować się z ekspertem od mowy ciała, by dowiedzieć się nieco więcej. Specjalista podejrzewa, że raper może być w minionym czasie dość zmęczony. Nie może jednak wskazać przyczyny takiego stanu rzeczy.
Podczas pozowania przyjął typową dla siebie maskę. Jedynym elementem, który zdradzał jego emocje, były oczy. Zachowanie to kontrolował (prawie nie mrugał – dając szansę fotografom na dobre ujęcie), choć od 14. sekundy coraz słabiej. Świadczy to o zmęczeniu piosenkarza. W 23. sekundzie przestał je kontrolować i wyszło, jak bardzo… Zmrużone oczy, ściągnięte brwi. To nie sygnał złości, jak mogłoby pomyśleć wielu fanów. To ochranianie oczu. A teraz poza nagraniem – nie znam przyzwyczajeń i stanu zdrowia pana Marcina Piotrowskiego. (…) Przyjąłem więc za genezę sygnału zmęczenie – ocenił w rozmowie z ShowNews Maurycy Seweryn.
fot. Mieszko Piętka/AKPA